✟ ŚWIADECTWA

- Umieszczamy jako anonimowe np. "Pątnik lat 40, z zawodu murarz", "Pątniczka lat 42, mama 3 dzieci", "Pątnik lat 25, college student"
- Proszę wysyłać na email: edk.ny.info@gmail.com


*** Pątniczka, lat 47, EDK 2021

Decyzję o pójściu na EDK podjęłam na kilka dni przed terminem.Wahałam się bardzo bo miałam kontuzjowane kolano od miesiąca i bolało jak chodziłam. Kondycja moja spadła na dolny pułap i moi bliscy nie dawali mi szans ze to przejdę w takim stanie. Jednak siła wiary w Boga jest silniejsza. Slyszałam że mówi do mnie - "idź". Po odprawionej mszy przez księdza Andrzeja miałam wyruszyć w trzeciej fali zamykając grupę. Był silny wiatr i bałam się że będzie zimno w górach. Ja kiedyś usłyszałam od św. Jana Pawła II że jak wieje wiatr to Duch Święty jest z nami, i tak było na Papieża pogrzebie i tej nocy też. Nasza fala liczyla kilkanascie osób i ja szlam na końcu myśląc o swojej obolałej nodze i jak ja to przejde z moim ciężkim plecakiem. Lider naszej grupy szedł dość żwawym krokiem i kilka osób zaczęło zwalniać na pierwszych odcinkach. Zaczęłam iść wolniej i wolniej bo nie mogłam ich zostawić z tyłu. W pewnym momencie odłączyliśmy się od lidera i czoła fali i na krótko się zgubiliśmy. Dalsze odcinki tył szedł coraz wolniej i wolniej. To było dla mnie zdobywanie się na cierpliwość i wyrozumiałość. Mówiłam w myślach Koronkę do Miłosierdzia Bożego, i wiedziałam że muszę nauczyć się bycia cierpliwą. Krok po kroku, było ciężko ale światło prowadziło przed siebie. Spoglądałam na pełnię księżyca tak jakby Bóg nam lampę zapalił w lesie. Miałam dużo czasu na przemyślenie swojego życia. Wyciszenie się z Panem Jezusem pomogło mi odnaleźć sens mojej drogi Krzyżowej. Każde rozważanie stacji było jakoś powiązane z moim życiem tak jakby ktoś mnie znał. Jak doszliśmy do ósmej stacji to zapomniałam o bólu kolana ale pokusa była aby jechać z parkingu do domu, jednak znów moja wiara przełamała to i poszłam dalej. Drugi odcinek EDK był trudniejszy. Z trzeciej fali zostały cztery osoby które dołączyły do pierwszej fali i razem nam było dobrze iść. Wspieraliśmy się nawzajem. Mogłam rozważyć moją drogę życiową i podziękować Bogu za to czym mnie obdarzył w życiu i za ludzi których postawił obok mnie żebym zrozumiała moją misję na tej ziemi. Przebaczyłam ludziom co mnie w życiu zawiedli i modliłam się za nich. Te trudne chwile które były i będą to są bolące nogi na drodze krzyżowej. W moich myślach był Jezus który szedł z krzyżem i nigdy nie powiedział dość mojego bólu. Tak trudno go naśladować w dzisiejszych czasach i powiedzieć że wszystko przejdzie. Jest strach przed jutrem, jest ta niepewność że coś się nie uda, jest dużo pytań do Boga i zawsze "dlaczego ja". Ta EDK wzmocniła mnie i dziękuje Bogu ze jestem tu gdzie jestem. Nie mam już o nic pytań, wezmę to co mi Pan Bog da na drodze. Czekam na następne wyzwania żeby iść za Chrystusem i powstawać z upadków trzymając się jego krzyża.

*** Pątniczka, lat 47, EDK 2018

"księgowa, zero sportu, otyła - ekstremalne wyzwanie, walka i płacz"
Na miejsce otyła wklejam leniwa i decyduje się pójść na moją może jedyną EDK.
Zanim wyruszam zmieniam tysiąc razy decyzję. Od tygodnia na niczym się nie mogę skupić, zastanawiam się, czy dam radę. Duch niespokojny. Nie mogę uciec od myśli o EDK. Kiedy jestem na "tak" odczuwam niemalże fizyczny ból, gdy rezygnuje, nie mogę zapomnieć i trochę się wstydzę w środku. To wyzwanie za trudne dla mnie. Boję się. Po ludzku się boje.
Ostatecznie idę. Dla świętego spokoju.
Idę, bo boję się ciemności i ciszy, bo nie lubię być nie wyspana, i jak zimno mi jest nie lubię. Bo ma być poza strefą mojego komfortu...Było. I bardzo dobrze, że było.
Nie powiem Ci po co poszłam. Nie miałam specjalnej intencji.
Nie powiem Ci, że ta noc przemieniła moje życie. Nie wiem.
Wspinaliśmy się na punkty widokowe. Wiem, że były, choć nocą widok z nich żaden. Tylko ciemność, cisza, jeszcze większy chłód i ból nóg, bo trzeba się wspinać. Tam dotarło do mnie, że już od dawna nie byłam sama ze sobą. Całe moje życie przeglądam, przegadam, przemądruje, przemartwie, przekalkuluje, przewidzę...przewidzę? Tu nie widać nic. Nic nie słychać.
Ból fizyczny zagłusza mądrowanie. Przywraca życiu sens. W takiej czystej, krystalicznej postaci. W samotności. W prawdzie.
Zaczęło być mi dobrze w tym wyciszeniu. Uspokoiłam się. Aż do wzruszenia. Do radości.
Dobro jest ciche...
Nie powiem Ci, że to obecność Boga, bo mi nie uwierzysz.
Musisz sam doświadczyć, bo doświadczenie jest wolne od zdziwienia.


*** Pątnik, lat 47, EDK 2020

Wróciłem z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej (EDK) muszę przyznać że przeżyłem coś niesamowitego coś czego nie oczekiwałem, spotkania z Bogiem.
Wydawało mi się że będzie to prosta trasa dla mnie, dla osoby która chodzi po górach jeździ na rowerze, jednym słowem mam kondycję i siłę w nogach "co to jest przejść takie EDK". Ale stało się inaczej ostatni tydzień przed EDK miałem ciężki w pracy, poszedłem na EDK zmęczony i niewyspany. Poczułem to zmęczenie, ale chęć iść dalej i dania z siebie wszystkiego żeby przejść. EDK zaczyna się Msza Święta polową odprawiona przez księdza Andrzeja, jest podzielone na małe fale (grupy osób które idą i wyruszają jedna po drugiej w odstępie 30 minut) szliśmy w takiej jednej małej grupie 15 osób. Ale czegoś mi brakowało, to nie było to, nie czułem Pana Boga że jest ze mną, szedłem któryś w kolejce za kimś, jakimś tam rytmem, zdanym na osobę co prowadziła EDK, odebrałem to jako nuda monotonia. W pewnym momencie cała grupa się zgubiła pomyliła trasę. Lider zaczął szukać trasy, ale poczułem ze ja tez musze poszukać, oddaliłem się od grupy i straciliśmy z sobą kontakt. Ciemny las, drzewa, krzaki które nie przepuszczają światła latarek i dziwnym trafem głos nawet nie był słyszalny. Telefony w tamtym rejonie nie pracują nie ma zasięgu, ja czekałem z kilkoma osobami na nich na trasie którą odnalazłem myśląc że główna grupa jest za mną, a główna grupa w innym miejscu też na trasie. W końcu ruszyliśmy, wciąż myśląc że oni są za nami ale chyba poszli jakimś innym szlakiem bo nie mogliśmy ich się doczekać. Pan Bóg wiedział że te osoby tego oczekiwały żeby nie iść w dużej grupie, żeby być zdanym tylko na siebie w ciemnym lesie. Szliśmy prowadzeni i chronieni przez Pana Boga, całą trasę czułem swojego Anioła stróża, coś nie do uwierzenia. Idąc zostawiałem na szlaku, trasie EDK czerwone migające opaski z naszymi etykietami żeby główna grupa wiedziała że z nami jest wszystko dobrze. Na końcu trasy okazało się że my szliśmy pomiędzy falami, a nasze opaski znajdowała inna grupa w ten sposób dowiedzieliśmy się w którym miejscu szliśmy, pomiędzy falami. Na następne EDK wyruszę pomiędzy falami w cztery osoby i z Panem Jezusem Polecam wszystkim wzięcie udziału w następnej Ekstremalnej Drodze Krzyżowej.


*** Pątniczka, lat 45, EDK 2018

Będąc z synami w kościele usłyszałam od księdza o EDK kilka dni przed zaplanowanym wyjściem.
Ja, szybko stwierdziłam że nie dla mnie taki wysiłek fizyczny, syn natomiast "zapalił się" idziemy! Mama idziemy!
Intencje miałam. Kondycji fizycznej żadnej. Ale, wędrówki górskie nie są mi obce: trasa 2-3h. max 1- 2 razy do roku.
Tam, w tej ciemności i ciszy przy moim słabym oświetleniu, nie odpowiednim ubraniu, kamieniach, korzeniach, etc. Ktos jeszcze był. Była Moc, była siła, która się pojawiała zaraz jak zaczynałam mówić Zdrowaś Maryjo... Nie jestem w stanie ubrać w słowa tego aby opisać co czułam a właściwie mam w sercu do tej chwili. Zmęczenie mineło szybko ale to wlaśnie ekstremalne uczucie, ekstremalne doświadczenie Mocy Jezusa... Maryji... a może Anioł Stróż... cały czas jest i oby jak najdlużej pozostało. Po raz kolejny przekonałam się jaką cudowną Moc ma Zdrowas Maryjo... takie to proste, krótkie i zwyczajne czasami oklepane, ale ma MOC nie z tej ziemi.
Serdecznie dziekuje organizatorom EDK, liderom, wszystkim którzy przczynili się do tego abym mogła wziąć udział w tym Ekstremalnym Wydarzeniu.
Jak Pan Bóg pozwoli, do zobaczenia na następnej Ekstremalnej Drodze Krzyżowej.

edk.ny.info@gmail.com edk.org.pl
- email trasy w NY
- główna i najszybsza forma kontaktu
- oficjanla strona EDK
- wszystkie trasy
- pełny regulamin